2010/07/28

Społeczność


Jakiś czas temu bogowie przedsiębiorczości zarządzający tracącym popularność serwisem nasza klasa uznali, że samo bombardowanie użytkowników reklamami nie wystarczy. Że chcieliby także wysyłać im reklamy mailem - nie tylko swoje reklamy, bo na sprzedaży bazy adresowej innym reklamodawcom też można zarobić. Oprócz tego fajnie by było, gdyby tymi wszystkimi danymi osobowymi i zdjęciami można było swobodnie się posługiwać, również poza serwisem nk. Żeby w zasadzie można było z tymi danymi robić wszystko.

Jak pomyśleli, tak zrobili. Wprowadzili nowy regulamin, według którego wszystko co tam kiedykolwiek zamieściłeś, jest już tak samo twoje, jak i ich, oraz każdego innego spamotwórcy który ich o to poprosi. Brak akceptacji dla któregokolwiek punktu regulaminu skutkuje likwidacją konta po 30 dniach. Dziś okazuje się, że chyba zbyt dużo ludzi przeczytało regulamin i odrzuciło, bo te 30 dni przedłużają, dając szansę na ponowne zastanowienie.

Zaczęła się fala ucieczek. Dokąd? HA! Otóż ludzie, którzy wcześniej z wypiekami na twarzy podglądali za pomocą n-k zdjęcia dawnych szkolnych miłości oraz znienawidzonych sąsiadów, dzisiaj uznają że n-k to obciach, że posiadanie tam konta to wioska. Zatem zmiana regulaminu to świetna okazja aby pokazać niezależność i... przenieść się w kolejne miejsce gdzie dziś jest trendy a jutro passe. A więc do Facebooka. Krew mnie zalewa jak widzę, że ktoś dodaje sobie na naszej klasie obrazek typu "Find me on Facebook!" albo pisze na tym durnym śledziku, że sorry, nasza klasa przegięła z regulaminem, od dzisiaj jestem tylko na Fejsbuku. Ależ bzdura.

Mało kto zdaje sobie sprawę, że już samo założenie konta na Facebooku pociąga za sobą akceptację takiego regulaminu, przy którym nk to strażnik danych osobowych. Facebook może wszystko, a na pewno znacznie więcej niż nk. Na przykład zdjęcia - FB zastrzega sobie, że staje się właścicielem(!) wszystkich zdjęć jakie tam wrzucacie i nawet jak je skasujecie, FB wciąż je trzyma dla siebie.

Najbardziej jednak niebezpiecznym narzędziem FB jest funkcja "Lubię to!" która pojawia się już na większości popularnych stron internetowych. Niby wszystko git, klikamy, że nam się dana strona lub artykuł lub filmik podoba, nasi znajomi widzą co nam się podoba i wszystko cacy. Tylko nikt nie wie o tym, że wszystko, co kiedykolwiek kliknęliście że lubicie, jest ogólnodostępne i "niekasowalne". Mówiąc prościej, już powstały strony na których wystarczy wpisać ID użytkownika facebooka aby dostać listę absolutnie wszystkiego co kiedykolwiek poleciliście znajomym na FB. Idealna, darmowa baza danych dla reklamodawców. I darmowa kopalnia wiedzy dla różnych służb na temat wrażliwych danych.

Poza tym Facebook jest obecnie zwykłą modą i podobno trendsetterzy już zwiastują koniec tej mody. Dlaczego? Bo największą siłą w internecie jest młodzież. A młodzieży już teraz się nie podoba, że na Facebooka logują się masowo ich rodzice. Poza tym ileż można siedzieć na jednym serwisie? MySpace minął, n-k mija, nim się obejrzycie Facebook też minie. 

Ale wracając na moment do nk. Taki szczegół. Gdy już kasujecie konto, bo się obraziliście na obciachowość serwisu, wiedzcie, że wasze dane tam zostają. Tego nie wie prawie nikt, ale już po skasowaniu konta, należy jeszcze dogrzebać się do następującej opcji. Kontakt --> Profil --> Chcę usunąć swoje dane osobowe --> Przejdź do formularza kontaktowego. Następnie napisać coś w stylu "skasowałem konto, login taki i taki, proszę usunąć wszystkie moje dane osobowe oraz zdjęcia" następnie wysłać tę wiadomość pomimo tego że następny komunikat nas zachęca do rezygnacji z wysyłania. Wtedy po jakimś czasie dostaniecie maila, że wasza dyspozycja została przyjęta i w ciągu 30 dni (!) wasze dane i zdjęcia zostaną usunięte z systemu.

Ten kto tego nie wie, traci najwięcej - bo już nie może podglądać sąsiadów, a wszystkie jego dane wciąż są w użytkowaniu obciachowych panów z działu marketingu.

A zamiast się pienić, foszyć i kasować konto, wystarczy trochę ruszyć makówką i w serwisach społecznościowych nie zamieszczać żadnych swoich prywatnych, wartościowych danych. Nie wrzucać zdjęć z każdego grilla u cioci Gieni, nie chwalić się nową Skodą w garażu. I nie pisać codziennie o tym, czy się wzięło prysznic, albo że po ostatniej imprezie dostało się wysypki na siusiaku. Bo znajomych gówno to obchodzi, a obce cwaniaki zrobią z tego pożytek i zarobek.

3 komentarze:

  1. I to wszystko wiesz od tych speców z ławki?

    OdpowiedzUsuń
  2. No jacha. Ci z ławki to tylko pionki, najemnicy. Mózgiem operacji jest ten facet w bluzie adidas. To zakonspirowany pracownik amerykańskiej ambasady. Zgodził się ze mną porozmawiać, pod warunkiem, że mu dam szluga.

    No a poza tym ci z ławki stanowią swoistą społeczność, a więc sedno mojego wywodu.

    OdpowiedzUsuń
  3. A co masz do Skody?

    OdpowiedzUsuń