2010/08/27

Znowu klaskali


No i jesteśmy z powrotem.

Muszę się trochę ogarnąć, rozpakować, napełnić lodówkę i akomodować wzrok do tych grubych warstw chmur. Dramat normalnie. Gdy wsiadaliśmy do samolotu, było 34 stopnie, silny ciepły wiatr i przeczyste niebo. Trzy godziny później lotnisko Chopina (podobno się złoszczą jak się mówi Okęcie) przywitało nas deszczem i ledwo 16 stopniami ciepła. I te durne pałki na pokładzie znowu klaskały przy każdym lądowaniu..

Nietypową relację z moich wakacyjnych obserwacji kulturowych zamieszczę tutaj za parę dni. Od poniedziałku też zapewne zacznę wrzucać sukcesywnie zdjęcia - ze względu na ich tematykę i kolorystykę ukażą się one na CaliTrippin'. Na razie tylko bardzo kiczowaty obrazek z krzywym horyzontem. Czy wam też to przypomina taką czekoladę z orzechami którą przywoziło się za komuny z Węgier albo NRD? Miała taką palmę na opakowaniu, na pomarańczowym tle chyba :)

P.S. Mam w głowie jeden ciekawy projekt-niespodziankę, ale na razie nie powiem co, bo kto to wie, czy znajdę tyle zapału żeby go zrealizować. Powiem tylko, że to drobna sprawa i raczej do poczytania niż do oglądania.

2010/08/11

Jupiii


Właśnie tak mi się micha cieszy na myśl o tym, że już za parę godzin jadę na W A K A C J E !!! :D

2010/08/04

Krzyżacy


 Wiedziałem, że tak będzie. To jest to, o czym już nie jeden raz wspomniałem.

Była wczoraj ta heca z krzyżem. Takiej okazji nie mogłem przegapić. Było dokładnie tak, jak sądziłem - garstka (dosłownie kilkanaście osób) protestujących pod krzyżem, paręset sztuk służb mundurowych i parę tysięcy zwykłych gapiów - jak choćby ja. Wśród tych gapiów parę tuzinów prowodyrów - po mordach sądząc emerytowanych esbeków, wprawionych w prowokacjach, którzy z nudów przychodzą na takie zgromadzenia i z nieskrywaną satysfakcją podżegają tłum do wykrzykiwania skrajnych haseł pod adresem obu stron konfliktu. Nie potrafię nawet opisać radości na tych ich czerwonych gębach, kiedy wykorzystując małe przepychanki między protestującymi a policją, zaczynają z całej siły brutalnie popychać skłębiony tłum aby zasiać panikę. A tefauenowi to na rękę, sfilmują ich i pokażą jako protestujących, żeby młodzież przed telewizorem nie miała wątpliwości która strona konfliktu jest obciachowa.

Ale nie o tym chciałem. Wracając do domu usłyszałem w radiu, jako trzeci w kolejności nius, że rząd przepchnął w sejmie podwyżkę podatków. Potem sprawdziłem na wszystkich większych portalach internetowych - wszędzie bez wyjątku niusem dnia był krzyż. A podatki? No co wy, przecież to wiadomość nikłej wagi. Daleko, daleko na dole strony. Wszędzie. I teraz ja mam uwierzyć, że nagłe, bezzwłoczne i spektakularne wydarzenia pod pałacem, którymi nakarmiono tego dnia media, a z których zupełnie nic nie wynika dla mnie, dla ciebie i ciebie ani dla nikogo, że to było przypadkowe?
Czy rzeczywiście usunięcie jakiegośtam drewnianego krzyża, których w tym mieście stoją setki a może tysiące jest naprawdę tak istotne, że przy tym pośpieszne podwyższanie podatków (na najwyższe dozwolone w UE!) zostaje uznane przez dostarczycieli prawdy dla mas za mało ważne?

Na marginesie mówiąc, tymczasowość tego rozwiązania podatkowego jest równie wiarygodna jak tymczasowość podatku Belki. No ale prawda, łatwiej podwyższyć podatki prostym ludziom i drobnym przedsiębiorcom niż wprowadzić oszczędności, które zezłościłyby np. takich w kakao trącanych górników.

A wiecie jak to będzie z tym VATem na żywność? Na nieprzetworzoną podwyższą go o 2 punkty procentowe. A produkty przetworzone stanieją. Przekładając to na język polski - tradycyjna, zdrowa żywność z pobliskiego warzywniaka i mięsnego stanie się droższa, a cała chemia w słoikach i torebkach - nafaszerowana glutaminianem sodu, azotynem potasu, utwardzonymi tłuszczami, konserwantami i barwnikami - potanieje. To trochę jak w stanach, gdzie żywność modyfikowana genetycznie jest tak mocno dotowana, że ludzie najsłabiej zarabiający nie mogą sobie pozwolić na zdrowe jedzenie. Nie kupują warzyw, owoców i mięsa z normalnych upraw/hodowli, bo kilkakrotnie taniej jest nakarmić dzieciaki górą modyfikowanych hamburgerów z frytkami. A cola jest za bezcen - w promocji taniej niż woda. Skutek jest taki, że grubasów tam tyle co u nas użytkowników sandałów, a co trzecie dziecko ma cukrzycę - podczas gdy jeszcze 30 lat temu na tę chorobę zapadali niemal wyłącznie dorośli. Proponuję dalej się podporządkowywać wytycznym syjonistów, a już niedługo rzeczywiście im się uda zredukować populację niepokornych gojów.