2010/01/25

minus30



Niedzielny poranek, godzina 7:00. W radiu się ekscytują, że gdzieś na suwalszczyźnie było w nocy -27 stopni. A tymczasem, w pewnym szczególnie bliskim mojemu sercu miejscu na ziemi świętokrzyskiej, wszystkie termometry, zarówno rtęciowe jak i elektroniczne wskazują 30 a nawet 31 stopni poniżej zera.

Wyszedłem na spacer z psem, ale po jakiś 3 minutach wróciłem bo mi się sople robiły z glutów i to już na poziomie zatok czołowych. Powietrze szczypało i kłuło. Naprawdę przegięta temperatura. Ale Jerzy wstał rześki jak zwykle i zamarzył skosztować tej temperatury z bliska:



brrr...

2010/01/13

Atak klonów cz. 3



Jak byłem mały, ba, wstyd przyznać ale nawet gdy byłem nastolatkiem, noszenie czapki było obciachem. Z rozrzewnieniem wspominam czasy, kiedy to czapkę zakładało się tylko pod blokiem, póki mama z okna widziała, a zaraz potem chowało się ją do kieszeni. Ja może nie robiłem tego aż tak często, bo mi zwyczajnie było zimno, ale kiedy nie musiałem, to nie zakładałem. Oprócz obciachu powód był prozaiczny - przy modnej wtedy średniej długości włosów, po zdjęciu zimowej czapy wyglądało się jak jakiś przychlast - tu wygniecione, tam stojący kogut, tam znowu naelektryzowane. Do tego jeszcze swędziało czoło i zostawały odbite pręgi. Wioska jak nie wiem. Ale najtwardsi chodzili bez czapki nawet przy -20 stopniach. Do dziś pamiętam jak przy tej temperaturze spotkałem jednego Jacka - miał fioletowe uszy i policzki, czerwony nos, popękane wargi i... autentyczny szron na brwiach. Ale zdrowy chodził, nie to co ja.



Przebywając kilka miesięcy w murzynowie (późniejszym miejscu uderzenia Katriny), gdzie temperatura generalnie nie spadała poniżej 30 stopni, nie jeden raz widziałem modnego cza... Ekhm!, afroamerykanina dumnie noszącego grubą zimową czapę nasuniętą na swoją uprzedzoną do białasów (sic!), pustą czaszkę. I tak łazili w pełnym słońcu, charakterystycznie kołysząc się na boki niczym mohery na przystanku koło targu, nieco tylko wolniej od nich. I nawet się nie pocili bardziej niż zwykle. Wtedy sobie myślałem że ich całkiem porąbało i że niedługo od tego nieustannego słońca zaczną kupować sobie buty narciarskie.

Ale MTV przez lata lansowało hiphopową modę, więc jej elementy, jak zimowe czapki przesiąkły najpierw do mody metroseksualnej (typu David Beckham, Brad Pitt, czy Colin Bachleda-Curuś) a potem do europejskiej mody młodzieżowej. Dlatego w kuluarach castingu youcandance, pomimo dusznej atmosfery, wielu figo-fago tańczyło sobie twardo w gorących czapach. Nie sprawiało im to raczej komfortu, no ale taki właśnie image sobie wymyślili przed lustrem w domu i ciężko było nagle go zmienić.

Mnie to nawet pasuje, bo przy takiej fryzurze jak ja mam, czuć na głowie każdy podmuch powietrza, więc chodzę w czapce niemal zawsze poniżej +10 stopni. Pozytywnym zjawiskiem jest, że młode dziewczyny też już w zimie chodzą w różnego rodzaju czapkach, wydaje mi się, że jeszcze 15-20 lat temu było to nie do pomyślenia. Na dodatek bardzo ładnie w nich wyglądają.



Nie wszyscy na castingu mieli czapki zimowe. Wywnioskowałem, że w tym środowisku po prostu wypada mieć coś na głowie, no chyba, że ma się bujną i widowiskową czuprynę (ale o włosach podumamy innym razem). Były więc kapelusiki i czapeczki z daszkiem. Pamiętam, że jak byłem mały, to strasznie trudno było dostać porządną czapkę z daszkiem która choć trochę trąciłaby Zachodem, a nie Związkiem Radzieckim. Wtedy marzyłem o takiej z siateczką z tyłu, zwanej z angielska trucker hat. Raz, będąc z rodzicami w warszawskich Domach Towarowych Cetrum, zobaczyłem, że na stoisku firmy Nivea są w gablotce dwie takie czapki reklamowe. Bodaj pierwszy raz widziałem wtedy tę czapkową siateczkę na żywo, poza telewizorem. Niestety czapki te nie były na sprzedaż. Nie pamiętam, ale pewnie uroniłem parę łez ukradkiem, tak mi się przykro zrobiło.

Nie mam natomiast za wiele do powiedzenia na temat kaszkietów, które w formie sportowej (dla młodzieży) na całe szczęście nie zadomowiły się u nas nigdy, chociaż pamiętam taki czas dekadę temu, gdy próbowały. Pominę także białe, dresiarsko-gejowskie obcisłe czapeczki z dzianiny lub wełny, które przez pewien czas zakładali opaleni na solariach eleganccy chłopcy. Dlatego, że dla mnie to prawie jak białe kozaczki.

Niech mi ktoś jeszcze na koniec wyjaśni, jakim cudem temu biednemu, pryszczatemu tancerzowi czapka trzyma się tej homo fryzury?


2010/01/10

YCD



Dziś miałem startować w wielkoorkiestrowym biegu "Policz się z cukrzycą" na dystansie 5 km. Chęci to jedno, a pogoda drugie. Już pal licho tę niekończącą się śnieżycę i marznący deszcz, na to jest odpowiednia odzież. Ale służby zdecydowanie nie nadążają ze zgarnianiem tej białej kupy z ulic i chodników. Iść się nie da, co dopiero biec.

Zamiast tego wybraliśmy się na casting do Szubi Dubi Ken Dens (dens, dens..). Nie w charakterze publiczności, bo tam zapewne była selekcja i wstęp miały tylko śliczne okazy młodzieży 13-18 lat. Ja wprawdzie jeden z tych warunków spełniałem, ale już w ramy wiekowe nie bardzo się dało mnie wcisnąć. Poza tym - tam to już na pewno było trzepanie kieszeni, żeby przypadkiem jakieś nieoficjalne foty się nie wydostały.

Na Torwar dotarliśmy po godz. 12 i ochroniarz na bramce powiedział, że zapisy były do 12 właśnie. Ale jeszcze zawołał ankietera, potwierdziliśmy, że będziemy tańczyć i weszliśmy :) Dostaliśmy do wypełnienia cudowną ankietę uczestnika. Tfu, kandydata na uczestnika. W ankiecie było napisane, że wypełniając ją jesteśmy "zobowiązani do zachowania całkowitej dyskrecji, tzn.(...) nie ujawniania pytań ankiety". Nie było napisane, że nie można ankiety wynosić na zewnątrz, poza tym wcale jej nie wypełniłem, więc mogę się podzielić tym, co tam jest napisane.

Po pierwsze chytry TVN rości sobie wszelkie prawa do wykorzystywania wizerunku i danych każdego kandydata, bez ograniczeń czasowych. Kandydat przy tym, nie ma żadnych praw do tych materiałów, nie może także ubiegać się o żadne wynagrodzenia i świadczenia z tytułu pokazywania swojej twarzy i robienia fikołków przed kamerą ku uciesze pryszczatych dziewczynek przed telewizorami.

Ciekawe są także pytania:
5. Czy masz chłopaka, dziewczynę? Ile ma lat? (...) Czy jest tu dzisiaj?
8. Jaki jest twój największy życiowy problem (np. brak pieniędzy, samotność itp.)?

Jeśli ktoś oglądał kiedyś ten program domyśla się już zapewne, po co jest to drugie (ósme) pytanie. Otóż idealnym kandydatem dla telewizorni jest osoba piękna (talent schodzi na dalszy plan) z wyciskającą łzy z oczu historyjką do zaprezentowania. Wtedy ekipa jedzie za kandydatem do Pcimia Dolnego i tam kandydat opowiada, że tatuś ciężko pracuje na budowie w Norwegii i nie przyjeżdża nawet na święta. Widz już jest przygnębiony. Wtedy mama kandydata opowiada, że miała jeszcze pięcioro innych dzieci, ale wszystkie zmarły w ostatnim roku na raka, szkorbut lub trąd, dlatego ten program to jedyna szansa na wyjście z dołka finansowego. Wtedy szlochające trzynastki zakładają na naszej klasie fikcyjne konto fanklub (fun club jak ostatnio lubią pisać) tego kandydata i cały hajs, którym im rodzice doładowują komórki, wydają na sms-y głosując na swojego idola. Tak z grubsza wygląda ten mechanizm zwany show businessem.

No ale ja tam nie byłem przecież żeby tańczyć. Tylko żeby pstrykać foty kandydatom, abym później mógł ich używać do ilustrowania kolejnych postów, dotyczących ubioru młodych ludzi. Niestety po 20 minutach coś mi się karta pamięci skopsała, a zapasowej przy sobie nie miałem. Musiałem ją sformatować, ale na szczęście jest soft do odzyskiwania skasowanych danych. Te zdjęcia, które mam są raczej nędzne ale coś pewnie wrzucę następnym razem. Na początek porzucona (jak mniemam, przez kogoś kto odpadł) skarpeta :-)