2011/01/23

hell yea


Dzień dobry. Przyznam się, że jestem zmieszany. W pewnym momencie odpuściłem, poczułem brak motywacji do ciągnięcia tego interesu. Myślałem (choć tego nie chciałem), że to miejsce zdechnie w okamgnieniu. Ale nie. Fakt, ruch na stronie spadł, ale i tak każdego dnia, jeśli statcounter nie kłamie, odwiedza mnie 3-10 osób.

Połowa z tego wpada przypadkiem z googlowej wyszukiwarki obrazków - najczęściej oglądają krwawe Zombie Walk, zimowego Pana Gumę, śródmiejskich żuli, pejzaż stołeczny oraz, co ciekawe, zupę botwinową. Ale druga połowa wchodzi po prostu na główną stronę. Aż mi głupio, że nic nie aktualizuję.

Co najmniej 2-3 razy w miesiącu coś mi wpada do głowy, jakaś obserwacja, którą chętnie bym się podzielił. Ale z początkiem grudnia zdobyłem nowego pracodawcę i trochę brakuje silnej woli, aby po całym dniu przed monitorem wlepiać weń gały również w domu. Tym bardziej, gdy ma się tak piękną żonę.

Ale wiecie co? Jestem strasznie dumny z tego, co dotychczas tutaj się pojawiło, i choć wiem, że nie jestem w stanie zapewnić codziennego, czy nawet cotygodniowego contentu, to będę tu czasem pisał. Pierdolę to, czy dla trzech czy jednej osoby. Dopóki ktokolwiek tu będzie klikał, dopóty będę piętnował te przerysowane gimnazjalne trendy, głupotę ludzką oraz od czasu do czasu zdobędę się na nostalgiczne wspominki.

Aparatu nie miałem w rękach od dwóch miesięcy - zmobilizowałem się i zapakowałem go w plecak przed wyjściem do roboty. To był ostatni piątek. Wyciągnąłem go tylko raz, spust migawki wcisnąłem też tylko raz - efekt powyżej. Nawet ładnie wyszło.

3 komentarze:

  1. Witamy ponownie :)
    teraz czekamy na jakąś historyjkę, której kwintesencją będzie to zdjęcie...

    jak minął łikend?

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam witam. Łykend całkiem zacny - posiedziałem przy kominku, napiłem się wódeczki, przejechałem (nie po wódce) ze 100 km w takiej śnieżycy, że nie było widać gdzie asfalt a gdzie niebo, oraz oczywiście trochę odespałem ostatni tydzień.
    Chciałbym też kiedyś mieć własny kominek..

    OdpowiedzUsuń
  3. ...a ja chciałbym się kiedyś napić wódeczki..

    OdpowiedzUsuń