2010/04/10
10 kwietnia 2010
My, jak w każdy sobotni poranek, byliśmy w delikatesach. Niemal punktualnie o 10 strzępy słów wypowiadanych do telefonów przez podenerwowanych klientów kazały nam odpalić internet w komórce. Pół godziny później, tłoczny zazwyczaj sklep niemal całkiem opustoszał. Muzyka ucichła, na ulicach zasępieni przechodnie z niedowierzaniem spoglądali w nadchodzące smsy.
Takie chwile się pamięta...
Gdy dotarliśmy pod Pałac Prezydencki, były tam już tłumy. Nie było okazji do lepszych zdjęć.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
"Nie bylo okazji do lepszych zdjec."????????
OdpowiedzUsuńA co Ty,Krasko jestes,zeby Papiez na Ciebie patrzyl jak umieral??????
aga
Toż to fotoblog. f o t o.
OdpowiedzUsuńMoze troche niefortunnie ujal, ale z grubsza wiadomo o co chodzi. Aga, po przecinku sie stawia spacje, papiez sie pisze mala litera i w zupelnosci wystarcza jeden pytajnik ;] pzdr
OdpowiedzUsuńDziękuję za cenne uwagi, ale powinniśmy się chyba jednoczyć a nie dzielić, zatem zachęcam do zadumy i ewentualnych komentarzy związanych z sednem sprawy.
OdpowiedzUsuńA ja, mam nadzieję właściwie odczytałam intencje autora, bo zrozumiałam, że była to okazja, czy raczej sytuacja, której musiał towarzyszyć aparat foto.
OdpowiedzUsuńCzyli wyjątkowe wydarzenie --> zdjęcia na gorąco --> aktualny wpis na blogu.
Nie doszukiwałabym się tu Kraśki.
Jedno jest pewne - gdybym czasem czegoś nie palnął, byłoby znacznie mniej komentujących :)
OdpowiedzUsuń