2009/06/18

Sabinka

Pani Sabina. Mieszkanka Leśnej - Starej Wsi (woj. świętokrzyskie). Od dawien dawna, kilka razy do roku dostarcza moim rodzicom, na zasadzie barteru, świeże produkty spożywcze produkcji własnej. Truskawki jakich wasze usta nie zaznały od upadku komuny. Mleko i śmietanę od krowy, której oczy nie widziały w życiu samochodu, a uszy nie mają pojęcia o istnieniu dźwięku telefonu stacjonarnego, o iphonach nie wspomniawszy. 'Jojka' z niewyobrażalnie intensywną barwą żółtka i kurzą kupą zamiast pieczątek na skorupkach. 'Zimioki' wykopane z ultrażyznej ziemi wzbogaconej najprawdziwszym gnojem ;)
Prawdziwy, hardkorowy organic food, a nie tam jakieś plastikowe pierdoły, supermarketowe ekologiczne uprawy.
Pani Sabina ma lat "osiemdziesiąt bez jednego" i przypuszczam, że dobiegłaby do mety Nike Human Race przede mną. A przy tym jest taka... niepolska - nie narzeka, zawsze uśmiechnięta i radosna, zawiść i złość są jej obce. Mąż - Władysław, również zadowolony z życia. A my?

2 komentarze:

  1. Najbardziej godna podziwu u Pani Sabinki jest niespotykana pogoda ducha :-) Zwykle pokolenie ludzi około "osiemdziesięciu bez jednego" (ale i dużo młodsi) mają skłonności do czarnowidzenia i zamartwienia się. U Pani Sabinki świetne samopoczucie i radość, którą emanuje zapewne bierze się z tego, że zarówno ona, jak i Pan Władek cieszą się zdrowiem mimo upływu lat. I oby jak najdłużej!

    OdpowiedzUsuń
  2. a niech mnie dunder świśnie!
    Tzw, ekologiczne żarcie hipermarketowe, to żadna ekologia i zdrowie. To po prostu chwytliwe hasło w obecnych czasach. Kto nie był nigdy w miejscu podobnym do tego, w którym mieszka ta Pani, ten nie pojmie do końca w czym rzecz i co to jest prawdziwe jedzenie

    OdpowiedzUsuń